czwartek, 21 lipca 2016

Dzień 11



Rano była capoeira. Skakałem. Były kopnięcia „Keshada” i „Armada”. Potem byliśmy na plaży. Kąpałem się, stopy moczyłem, było błoto i zamek. Później do pokoju. Zjadłem obiad. Po obiedzie losowaliśmy kartki. Na kartkach były napisane różne nazwiska znanych osób. Po kolacji była zabawa. Wszyscy byli śmiesznie ubrani. Ja byłem przebrany za Roberta Gawlińskiego. Były tańce, śpiewy. Były „Oczy zielone”. Zabawa z krzesełkami. Ja przegrałem niepotrzebnie. Chciałem wygrać.
/Kamil G./

















































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz